Tam, gdzie teraz
znajdowała się Vesylly, było ciepło i słonecznie. Ptaki ćwierkały. Była w lesie.
Rośliny rosły tu bujnie i obficie. Tuż obok dziewczyny przepływał strumyczek.
Przy tym krajobrazie księżniczka prezentowała się ubogo. Jej biała suknia,
srebrzyste, proste włosy, ani niebieskie oczy nie pasowały do tego bogatego w
kolory miejsca. Jednakże dziewczyna się tym nie przejmowała. Podbiegła do
strumyczka i zamoczyła w nim dłonie. Poczuła siłę, jakiej nigdy nie zaznała.
Moc ta dotarła do każdego zakątka jej ciała. Suknia z białego zmieniła kolor na
zielony. Vesi wyciągnęła rękę ze strumyczka i zatoczyła mały okrąg nad wodą.
Coś się poruszyło… Dziewczyna ponownie włożyła rękę do strumyka. Skupiła się i
wyciągnęła ją z zdwojoną siłą i energią. To co zobaczyła przebiło jej
najśmielsze oczekiwania. W ręce trzymała kulę… Kulę wody. Vesylly podniosła ją
i podrzuciła do góry. Ni stąd, ni zowąd niebo przybrało ciemniejszą barwę. Usłyszała grzmoty. W rosnące nieopodal drzewo, uderzył piorun. Zaczął padać
obfity deszcz. Słyszała głosy, które niosły się po lesie niczym echo: Wasza
Wysokość, Wasza Wysokość, Wasza Wysokość…
***
-Wasza Wysokość, pora wstawać. Niedługo przyjedzie książę
Sita.- Vesi otworzyła oczy. Nie była już w tym ciepłym, słonecznym miejscu,
tylko w zimnym zamku.
-Już, już wstaje- odezwała się lekko zaspanym głosem. Wcale
nie chciała być wyrywana z sennej rzeczywistości, pragnęła zostać tam na
zawsze. Wśród drzew i śpiewu ptaków czuła się bezpiecznie i co najważniejsze
szczęśliwie. Nie myślała o problemach, czy braku miłości. Jedyne, co czuła, to
energię przeszywającą jej ciało, gdy tylko dotykała wody. A teraz została tu ze
swoimi zmartwieniami i wieczornym balem. Służąca położyła coś na drewnianej
skrzyni koło łóżka i wyszła. Księżniczka wstała i zobaczyła piękną sukienkę w kolorze indygo, ozdobioną drogimi kamieniami. Leżała na niej karteczka:
Droga Vesylly,
Suknia ta jest podarunkiem ode mnie, abyś przy naszym pierwszym
spotkaniu błyszczała jaśniej niż gwiazdy na niebie.
Twój ukochany
Sita
Vesi zaniemówiła z wrażenia. Suknia była cudowna. Może to
małżeństwo to nie taki zły pomysł? Może to jest moja szansa na szczęście?-
pomyślała, gładząc kamienie na sukience.
Wybiła godzina
dwunasta. Vesylly jak co dzień zakradła się do stajni i popędziła na swojej
klaczy- Lei do miasta. Mitva czekał na nią w umówionym miejscu.
-Co tam?- zapytała, wyciągając jedzenie spod peleryny.-
Dzisiaj przyniosłam więcej niż zwykle.-Mitva uśmiechną się.
-Rzeźnikowi skradziono kawałek mięsa z uda świni i toczy się
śledztwo.- Ten jedenastolatek zawsze wszystko wiedział.- Poza tym to nic
ciekawego się nie wydarzyło.
-Ale pytałam się co u ciebie?
-Po staremu. Codzienna monotonia życia. Wszystko o tej samej
godzinie. Nic ciekawego się nie dzieje. A u ciebie?
-Słuchaj… Jak wiesz za tydzień wychodzę za mąż.
-Tak, całe miasto o tym mówi.
-No i widzisz… Bo… Jak wyjdę za mąż, to nie będę mogła
przychodzić tak często jak zazwyczaj. Nawet jeśli w ogóle będę mogła.
Oczywiście jedzenie będzie ci ktoś przynosił…
-Ale mi nie zależy na jedzeniu! Ty przestaniesz się ze mną
widywać…- powiedział bliski płaczu.
-Mitva… To nie tak… Wiesz, że zostało mi to narzucone z
góry…Proszę cię tylko nie gniewaj się na mnie.
-Stracę jedynego przyjaciela- powiedział już ciszej, a po
policzku spłynęła mu łza. Chłopiec nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Jego duszę rozrywał smutek. Bał się być ponownie samotny. Odkąd zaprzyjaźnił się z Vesi, żył dla niej i dla ich przyjaźni, a teraz tracił to wszystko. Pobiegł w stronę straganu z warzywami i znikł za
zakrętem.
Dziewczyna wróciła do zamku. Usiadła na krześle w swojej komnacie. Vesylly miała
wrażenie, że cały świat jej się zawalił. Ona także straciła bratnią duszę.
Gdyby tylko mogła coś zrobić… Jakoś zadziałać…Ale na szali miała dobro
królestwa, czyli całą masę ludzi, i swoje szczęście. W tej sytuacji wybór był
chyba jasny. Byłaby egoistką wybierając lepszą drogę dla siebie. Ród do którego
należał książę Sita był potężny i gwarantował bezpieczeństwo państwu. Nie mogła
nic zrobić… Wstała z krzesła i jeszcze raz przyglądnęła się drogiej sukni.
Teraz nie wprawiała ją ona w zachwyt… Książę Sita musiał wydać majątek kupując
ją.. Ludzie na świecie głodują i nie mają, gdzie mieszkać, a ona dostaje
prezent, za który można by wykarmić co najmniej całe miasto. Przecież dobra materialne
nie są najważniejsze… To tylko zaleta świata, która przysłania ludziom
prawdziwe wartości, takie jak miłość, czy przyjaźń. Czym jest człowiek, jeśli
jest samotny? Jego życie jest puste. Mogłoby się zdawać, że jego majątek czyni
go bogatym, ale właśnie przez niego staje się uboższy. Pieniądze to iluzja… Iluzja życia. Prawdziwy człowiek czuje, że jego życie jest spełnione, gdy
szczęśliwi są także inni. Gdy na świecie nie panuje głód, przemoc i cierpienie.
Vesi ubrała suknie. Jeśli dzięki temu czynowi ludzie w kraju będą czuć się
bezpieczniej, to jestem na to gotowa- pomyślała, przeczesując włosy. Jej małe,
lekko skośne, niebieskie oczy wpatrywały się w duże lustro stojące w sypialni.
Po bladym policzku spłynęła jej łza. Nie wolno ci płakać- skarciła samą siebie.-
Musisz wyglądać na silną. Weź się w garść.
Sala balowa była
pełna gości, którzy przybyli z wielu krajów. Były tu kobiety o ciemnych włosach
i oliwkowej skórze z południa, jak i zielonookie blondynki z środkowej części
kraju. Ojciec siedział na swoim honorowym miejscu i rozmawiał z najważniejszymi
osobistościami. Miejsce mogło wprawić w zachwyt każdego. Ściany przyozdobione były mozaikami przedstawiającymi sceny z legend i historii królestwa. Przez wielkie okna wykonane w stylu gotyckim widać było pełnie księżyca. W sali panował gwar. Goście rozmawiali między sobą i prowadzili różne polityczne dysputy. W tle można było usłyszeć muzykę rozbrzmiewającą na całą salę.
-Witaj.- Vesi usłyszała głos za swoimi plecami. Odwróciła się.-
Jestem książę Sita, a ty to zapewne jesteś księżniczką Vesylly?
-Zgadza się.-
mężczyzna był ponadprzeciętnie przystojny. Miał jasne, wręcz platynowe
blond włosy i oczy niczym stal. Gdy się uśmiechał odsłaniał idealnie równe,
białe zęby. Jego skóra była blada, lecz kilka odcieni ciemniejsza niż skóra dziewczyny. – Dzień dobry.
-Plotki okazały się kłamstwem. Mówiono, że jesteś
najpiękniejszą dziewczyną w królestwie, jednakże ja sądzę, iż w całym
wszechświecie nie ma tak ślicznej kobiety jak ty.
-Bardzo mi to pochlebia. Dziękuję.- mówiąc to księżniczka dygnęła.
-Nie dziękuj. Zatańczymy?- dziewczyna zgodziła się.
Po księciu można było się wiele spodziewać: egoizmu, płytkości i pyszności, ale Vesylly nie przypuszczałaby nigdy, że umie on tak fantastycznie tańczyć. Wirując po białym parkiecie czuła się jakby była jedyną osobą na świecie. Hałas w sali powoli ucichł. Teraz wszyscy wpatrywali się w tańczącą dwójkę. Jednakże oni się tym nie przejmowali. Patrząc w sobie w oczy, nie widzieli świata poza sobą. Dla dziewczyny był to jeden z nielicznych momentów, w których czuła się szczęśliwa.
Niestety po jednym walcu książę pożegnał się z nią mówiąc, iż ma ważne sprawy do załatwienia. Vesi oddaliła się w kąt sali. Puls jej przyspieszył. Czy to możliwe?- myślała.- Czy to możliwe, że kogoś pokochałam? Czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie. Popatrzyła przez okno. Księżyc był tego dnia taki piękny. W tym momencie cały świat wydawał jej się cudowny, a samotność i nieszczęście czymś nierzeczywistym.
-Dzień dobry.- Podeszła do niej kobieta w sile wieku. Miała zielone oczy oraz brązowe, gęste loki.
Niestety po jednym walcu książę pożegnał się z nią mówiąc, iż ma ważne sprawy do załatwienia. Vesi oddaliła się w kąt sali. Puls jej przyspieszył. Czy to możliwe?- myślała.- Czy to możliwe, że kogoś pokochałam? Czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie. Popatrzyła przez okno. Księżyc był tego dnia taki piękny. W tym momencie cały świat wydawał jej się cudowny, a samotność i nieszczęście czymś nierzeczywistym.
-Dzień dobry.- Podeszła do niej kobieta w sile wieku. Miała zielone oczy oraz brązowe, gęste loki.
-Dzień dobry. Jak podoba się bal?- Vesi dygnęła.
-Jest fantastycznie. I ta orkiestra… Gdy ją słyszę mam
ochotę tańczyć. A twoja sukienka, jest niebiańska.
-Dziękuję bardzo, dostałam w prezencie.
-Zapewne od narzeczonego?
-Zgadza się.
-Dając ci takie prezenty musi cię naprawdę mocno kochać.- Vesi wierzyła w to mocno. Ona go pokochała. W pierwszym momencie wydawał jej się egoistyczny i samolubny, ale podczas tańca zmieniła zdanie. Gdy spojrzała w jego stalowe oczy serce zabiło jej mocniej. Nie wierzyła, że można tak kochać człowieka, którego się nie zna.
-Na pewno.- odpowiedziała. Jeśli ona kochała go nad życie, to on musiał czuć to samo.
-A czy ty go kochasz?
-Bardzo.- Nigdy nie lubiła mówić o uczuciach, ale teraz miała ochotę je wyśpiewać. Policzki ją zapiekły. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Musiała natychmiast ochłonąć.
-Przepraszam na chwilę.- Księżniczka dygnęła i wyszła z
sali.
Usiadła na krześle
stojącym w jednym z wielu korytarzy. Ozdobiony był on zbrojami i wielkimi obrazami. Jeden z portretów przedstawiał jej matkę. Kobieta była podobna do Vesi. Miała piękne, srebrne włosy i niebieskie oczy. Patrzyła na dziewczynę tym swoim przenikliwym, ale pełnym zrozumienia wzrokiem. Vesylly wpatrywała się na obraz z tęsknotą, Czy to możliwe, że minęło tyle lat, a widok tej uśmiechniętej twarzy nadal wprawia w smutek i żal- zastanawiała się dziewczyna. Była małym dzieckiem, kiedy umarła jej mama. Po jej śmierci ojciec stał się inny. Starał się spędzać z własną córką jak najmniej czasu. Może to dlatego, że była ona strasznie podobna do matki. Nagle zza jednych, z tysiąca drzwi rozległy się krzyki, które szybko przerodziły się w szept. Vesi przyłożyła ucho do dziurki od klucza.
-Wiem- powiedział głos należący prawdopodobnie do księcia
Sity. Serce Vesylly natychmiast zabiło głośniej.- Ojcze, ten plan jest niezawodny.
-A jeśli coś pójdzie nie tak?
-Co w tym może się nie udać? Posłuchaj jeszcze raz. Za tydzień poślubię księżniczkę. Ona oczywiście myśli, że jestem nią oczarowany. Żebyś ty wiedział jak ona się we mnie wpatrywała podczas tańca.- Zachichotał.- Parę miesięcy później podczas jednej z uczt do kielicha jej ojca dolewam trucizny. On umiera po kilku dniach. Dziewczyna jest pogrążona w rozpaczy, ale zgadza się zostać królową. Po koronacji podrzynam jej gardło i mówię, że to samobójstwo. Płaczę, mówię, że nie wiem jak to się mogło stać. Wszyscy składają mi kondolencje, a następnie zostaję królem i zdobywam władzę.- Vesi usiadła na podłodze. Czułą się jakby ktoś pokroił jej serce na kilka kawałków. Nie miała po co żyć. W jej duszy kłębiła się rozpacz. Strumienie łez spływały po jej policzkach. Nie wiedziała co robić. Przez głowę przelatywało jej wiele rozwiązań. Mogła pójść i opowiedzieć wszystko ojcu, ale czy on jej uwierzy? Czy nie pomyśli, że to tylko pretekst do unieważnienia ślubu? Musiała wymyślić coś innego. Wyszła na zewnątrz. Księżyc odbijał się w fontannie stojącej na dziedzińcu. Obmyła twarz wodą i poczuła się jak we śnie. Energia przepływała przez każdy zakamarek jej ciała. Na czubkach palców poczuła mrowienie. Popatrzyła się w swoje odbicie. Pod wpływem impulsy pobiegła do stajni. Wiedziała , co zrobi ucieknie. Dopóki jej nie znajdą, jej ojciec będzie bezpieczny. Bez ślubu z nią książę Sita nie może być kandydatem do korony. Wsiadła na swoją klacz i pogalopowała w stronę miasta.
Wybiła północ. Wśród starych i zniszczonych kamienic nie było żywej duszy. Vesi przyjechała tu, aby wziąć ze sobą Mitvę. Wielu ludzi bowiem widziało ich rozmawiających ze sobą. Gdy się zorientują, że nie ma jej w zamku będzie na liście podejrzanych osób. Nie mogła ryzykować. Vesylly wątpiła, że uprowadzenie księżniczki i przyszłej królowej uszło by komuś
płazem. Czy komuś przyszłoby do głowy, że sama by uciekła? W danej chwili jednak
starała się myśleć tylko o jednym: gdzie o tej godzinie może być Mitva?
Mogłaby sprawdzić w sierocińcu, ale to jest niemożliwe, ponieważ latem chłopak
stara się nie przebywać w tym brudnym i obskurnym budynku. Jedynym miejscem, w
którym mógł się znajdować była mała, stara i opuszczona rok temu przez jednego
z kupców chatka. Vesi musiała być tam jak najszybciej. Miała coraz mniej czasu.
Zaraz zapewne zorientują się, że jej nie ma. W oddali widać było mały, drewniany domek. Mitva
pewnie już śpi. Coraz bliżej… Sto, pięćdziesiąt, dwadzieścia metrów. Jest już
na miejscu. Vesi wchodzi do budynku. Chłopak śpi na sianie.
-Mitva, obudź się.- Lekko szturchnęła go w ramie. Chłopak
przewrócił się na drugi bok.- Mitva naprawdę proszę, obudź się.-Szturchnęła go
trochę mocniej.
-Co, co…? Vesi? Co ty tu robisz?- W jego oczach kryło się zdezorientowanie.
-Musimy uciekać.
-Ale dlaczego?- Mitva stawał się coraz bardziej zmieszany. Był zaskoczony. Nie wiedział, o co chodzi. Zastanawiał się, czy to nie sen, ale wszystko wydawało się nazbyt realne.
-Uciekłam z domu.- Tego, co czuł Mitva w tej chwili nie da się opisać. Był kompletnie zbity z tropu.
-Ponownie zapytam: dlaczego?! Przecież oni pomyślą, że ja w
tym brałem udział…-
-No właśnie, dlatego uciekamy razem. Szybko. Bierz , co masz
wziąć, bo zaraz zorientują się, że mnie nie ma, o ile jeszcze tego nie zrobili…
Powody wyjaśnię ci, gdy będziemy w bezpiecznej odległości od miasta.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Planowo rozdział ten miał być jutro, ale zdecydowałam się jednak dodać dzisiaj. To mój drugi wpis na tym blogu, więc nie oczekuje, że nie będę miała błędów. Na pewno jakieś się tam znajdą, a szczególnie moja pięta Achillesowa: interpunkcja. Ogółem mówiąc cieszę się, że mam już komentarz dotyczący owych pomyłek. Jak to mówi jedno przysłowie, człowiek właśnie na nich się uczy i dzięki nim dąży do doskonałości, więc mam nadzieje, że i ja tak mam. Starałam się robić najmniej tych pomyłek, które znalazły się w poprzednim rozdziale. Co by tu jeszcze dodać... Mam nadzieje, że nowy wpis was zaciekawił i wszystkim miłośnikom pisania, jak i czytania życzę weny.
P.S. Kolejny rozdział pojawi się końcem lipca, lub początkiem sierpnia, ponieważ wyjeżdżam na wakacje :)
Edit: Ufff, udało się i skończyłam. ten rozdział poprawiłam jakoś szybciej niż wczorajszy. Ogółem mówiąc tu było chyba mniej błędów i niedomówień. Nie rozpisuje się i idę poprawiać kolejny, a później pisać nowy :D
Edit: Ufff, udało się i skończyłam. ten rozdział poprawiłam jakoś szybciej niż wczorajszy. Ogółem mówiąc tu było chyba mniej błędów i niedomówień. Nie rozpisuje się i idę poprawiać kolejny, a później pisać nowy :D
Hej ;3
OdpowiedzUsuńJuż jestem i komentuję ^^ Ogółem polecam Ci jeszcze ustawić tak, żeby tylko jeden post wyświetlał się na stronie główniej ; ) No i polecam Ci zgłosić się do katalogów, etc. aby rozsławić bloga ;3 Ale teraz do rzeczy...
"Tam, gdzie teraz znajdowała się Vesylly było" <- przecinek przed "było".
"nieopodal drzewo uderzył" <- przecinek przed "uderzył".
"wstaje.- Odezwała" <- bez kropki + "odezwała" małą literą.
"Jedyne, co czuła to energię przeszywającą" <- przecinek przed "to".
"Vesi zaniemówiła" <- zgubiłaś tutaj akapit.
"zapytała wyciągając" <- przecinek przed "wyciągając".
"śledztwo- ten " <- kropka po "śledztwo" i "ten" wielką literą.
"przyjaciela.- powiedział" <- bez kropki.
"czyli całą masę ludzi" <- przecinek po "ludzi".
" Wstała z krzesła i jeszcze raz przyglądnęła się drogiej sukni. " <- eee! A kiedy usiadła ? Przeniosłaś bohaterkę z miejsca gdzie spotkała się z chłopcem do zamku! A o bardzo, bardzo źle.
"wydać majątek kupując" <- przecinek przed "kupując".
"głosują i nie mają" <- "głodują".
"spłynęła jej łza" <- bez "jej" będzie lepiej.
"a ty to zapewne to księżniczka Vesylly" <- "ty to zapewne to" bez drugiego "to".
"mężczyzna był" <- "mężczyzna" wielką literą.
"Dziękuję.- mówiąc" <- bez kropki.
"Zatańczymy?- dziewczyna " <- "dziewczyna" wielką literą.
"Po walcu przetańczonym" <- przecinek po "walcu".
"koloru.
-Śliczna" <- niepotrzebny tu ten enter. W końcu, o ile dobrze zrozumiałam, jest to wypowiedź tej samej osoby.
"sukienka.- powiedziała" <- bez kropki.
"Bardzo.- Odpowiedziała" <- to samo.
"królowej uszło by" <- "uszłoby".
"się- lekko" <- kropka po "się", "lekko" wielką literą.
"się- szturchnęła" <- to samo.
"robisz?- wydawał" <- "wydawał" wielką literą.
Pamiętaj by robić odstęp po i przed myślnikiem. Pamiętaj też by pisać częściej didaskalia, bo wiemy jakim tonem i wgl. mówi Mitva, ale nie wiemy jak mówi bohaterka. I co w tym czasie robią ? Często piszesz wyraz "to", gdy go nie potrzeba.
Ciekawy ten wstęp. Powiedziałabym, że taki zupełnie inny od prologu, ale zachęcający. Trochę jednak muszę przyznać, że zabrakło emocji towarzyszących bohaterce podczas wyciągania tej.. kuli wody. Nie zdziwiła się ani nic ? Oo.. więc Mitva ma tylko jedenaście lat ? O.O Myślałam, że trochę więcej xD A napisałaś ile ma Vesylly ? Bo nie pamiętam >.<
Powiem, że na początku, gdy Ves tak strasznie zachwycała się suknią i mówiła o szczęściu, uznałam, że zaczęłaś kreować ją na taką pustą dziewczynę, ale czytam dalej i proszę... wychodzi, że się pomyliłam. Fajnie, że dla Vesylly najważniejsze jest dobro ludu.
Hehe.. poprawka - człowieka poznaje się przez całe życie, więc nawet w tydzień go nie poznasz xd
Trochę tak.. no.. tak na początku już dowiadujemy się całej prawdy o księciu..
Widzę, że chciałaś stworzyć trochę dramatyzmu, zmieniając czas. No i nie wyszło to źle ;>
Szczerze to Ci powiem, że jak nawet ktoś ma po 70 wpisów na blogu to błędy i tak często są, więc nie masz się czym przejmować ^^ Ważne, aby było ich coraz mniej ;>
Oo.. tak długo ? ;< No, ale udanych wakacji ;*
Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
Manon.
Dzięki wielkie za zauważenie błędów :) Błędy poprawiłabym już wczoraj wieczorem, ale niestety mi prąd wyłączyli, bo coś remontowali ;) Tak jak doradziłaś zapisałam się do tych katalogów i za to również bardzo dziękuję. Na pewno mi to pomoże. I jeszcze coś miałąm pisać... o właśnie! Nie napisałam ile Vesi ma lat :O Postaram się to poprawić i jakoś dodać do Prologu :) Ona ma 17 lat ;) Jeśli chodzi o następny rozdział to może jeszcze zdążę przed wyjazdem, jeśli się sprężę :)
UsuńJa zawsze wszystko wyłapię ^^
UsuńTakie katalogi to naprawdę dobra sprawa ;3 Zawsze znajdzie się ktoś kto trafi na bloga właśnie z takiego zbioru ^^
Ale ogółem powiem Ci, że w tym rozdziale było mniej błędów niż w poprzednim, więc tylko tak dalej ;3
No, no ! Takie rzeczy to trzeba uwzględniać xD Ja np. w moim ostatnim rozdziale pokusiłam się na szersze opisanie bohaterów ;3
Powiem Ci, że najważniejsze aby rozdział był dobry. Nie ważne czy będzie jakaś dłuższa przerwa przed nim, czy będzie dość krótki (ale też bez przesady xd) najważniejsze jest aby treść była dobra ^^ Więc bez pośpiechu, pisz spokojnie ;3
Pozdrawiam ;*
Zostałaś nominowana do Libster Award! :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji: http://krolewskastrazniczka.blogspot.com/
Jest nowy rozdział :)
Co za narzeczony, niech mu potem Vesi pokaże, na co ją stać. Jestem ciekawa co się później okaże z tym jej snem. :D